Miniatura plakatu filmu Heavy Mental

Heavy Mental

2013 | Polska | Dramat | 100 min

Metal, ale bez „heavy”

Anna Szczesiak | 22-04-2015
Po raz pierwszy zabrakło mi słów, żeby opisać film. Nasuwa się tylko pytanie: Co to w ogóle było? Kto wyłożył na to pieniądze?! Cieszy jedynie fakt, że polskie kino wreszcie osiągnęło równowagę. Na jeden bardzo udany film, przypada jeden gniot.

Nie rozumiem, dlaczego polscy filmowcy, tak bardzo się boją normalności. Tak bardzo boją się prosto i prawdziwie opowiedzianych historii, że porywają się na taką oryginalność, z której wychodzi, co wychodzi. Może założenie ma być takie, że jeżeli film jest niezrozumiały to łatwiej nazwać go sztuką, a widza nazwać „nierozgarniętym”. Najzabawniejszy jest fakt, że rozmiar głupoty w filmie „Heavy mental” jest tak duży, że aż relaksujący. Widać też, że słowo subtelność zostało wyparte ze współczesnego, polskiego słownika filmowego. Ten film jest, jak metal i wcale nie chodzi o gatunek muzyczny. Jest to metal w znaczeniu: drażliwy, ordynarny i szorstki. Jednak nie to jest najgorsze, że fabuła jest fatalna. Ten film nawet pod względem technicznym razi amatorszczyzną. Jest, jak amatorski film nakręcony przez licealistów, choć z całym szacunkiem wielu licealistów robi filmy na wysokim poziomie. Bardzo słabe zdjęcia, brak spójności, brak płynności. Choć muszę przyznać, że reżyser mógł mieć dobre intencje, bo momentami zdaje się, że film chce coś przekazać.

Sam pomysł na film wydaje się ciekawy. Niestety, o ile pierwsza scena w bardzo intrygujący sposób wprowadza w fabułę, to już kolejna zaprzepaszcza, jakiekolwiek szanse na uratowanie tej historii. Ukazanie się tandetnej postaci wróżki na suficie, niweczy cały apetyt na film. 
Pokazanie sytuacji współczesnych trzydziestolatków w Polsce jest ciekawym wyzwaniem. Główny bohater Mariusz (Grzegorz Stosz) jest postacią nader interesującą. To aktor, który ma blokadę twórczą i różne dziwne zainteresowania i umiejętności. To postać oryginalna i choć nie należy do przyjemniaczków – jego charyzma, pewien rodzaj metalicznej szorstkości, sprawiają, że bohater da się lubić. Jest typem współczesnego macho, jest też szowinistą, który nie ma problemu z powiedzeniem kobiecie wprost, co w ogóle myśli o kobietach. Potrafi być też damskim bokserem w ujmujący sposób. Jest typem faceta, którego kobiety same zapraszają do łóżka. To ciekawe – bezrobotny aktor, żyjący na garnuszku rodziców, wychowujący syna, ale bardziej przy pomocy własnych, zapracowanych rodziców – całkiem dobrze sobie radzi w tej mało optymistycznej perspektywie. Może właśnie w tym rzecz, żeby umieć w nawet najbardziej nędznych okolicznościach pozostać sobą i pozwolić się życiu toczyć, bo i tak to, co ma się wydarzyć, to się stanie. 
Drugim jakże ujmującym bohaterem jest Piotr, w tej roli Piotr Głowacki. Opiekun starszych osób, które straciły kontakt z własną rodziną. W akcie wdzięczności od każdego z podopiecznych, przechodzących na drugą stronę, otrzymuje  mieszkanie. Kiedy więc dziadek Mariusza także chce w ten sposób okazać mu wdzięczność, Piotr wykorzystuje sytuację, by nakłonić niespełnionego aktora do uwiedzenia pewnej dziewczyny w zamian za mieszkanie, których sam ma już wystarczająco dużo.

„Heavy mental” Sebastiana Buttnego trzeba pochwalić za dobre intencje, ale i trzeba zganić za brak konsekwencji w realizacji pomysłu na poziomie, jakiego byśmy oczekiwali. Nie rozumiem, dlaczego rodzimi filmowcy braki intelektualne i warsztatowe rekompensują sobie pokazywaniem nagich, kobiecych piersi i wulgarnego seksu. Od razu przypomina mi się spot, który wyśmiewał polskie kino kilka lat temu na Festiwalu w Melbourne. Dotyczył on słabych scenariuszy, jakie powstają w kraju nad Wisłą. Dwóch mężczyzn rozmawia na pustkowiu. Jeden z nich obiera ziemniak i jednocześnie mówi o tym do kompana. Drugi zaś, by przerwać nudę i brak ciekawych dialogów rzuca: „To może ja pokażę cycki”, na co w odpowiedzi pada: „nikt nie chce oglądać twoich cycków”. Co do scen seksu, to też lepiej, żeby ich nie pokazywali, niż zniesmaczali ten jakże piękny akt. Kiedyś w wywiadzie rysownik Marek Raczkowski powiedział, że nie może patrzeć na sceny seksu w polskim kinie. Przeraża go fakt, że tak chyba musi wyglądać życie seksualne tych scenarzystów i reżyserów.

Z całego filmu w pamięci zostaje jednak postać głównego bohatera – Mariusza, zagranego przez Grzegorza Stosza, który również poza ekranem jest postacią o niezwykłym magnetyzmie. I pomimo że w filmie odtwarza postać drania, to  nie można odmówić mu charyzmy i tego tak zwanego „czegoś”. Może to zatem trampolina do początku jego kariery? Bo raczej film ów nie jest dobrą wizytówką dla scenarzysty i reżysera Sebastiana Buttnego.

W kategorii pomysłu i podjęcia tematyki oceniam film przyzwoicie, ale w kategorii scenariusza i samej realizacji, sytuacja woła o pomstę do nieba. Najzabawniejsze jest to, że na tym filmie można całkowicie się wyluzować i wyłączyć myślenie. 

Reżyseria
Dystrybutor
Polfilm
Premiera
15-10-2013 (Warszawski Festiwal Filmowy)
17-04-2015 (Polska)
30-11-2012 (Świat)
3,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
vaultdweller
Radosław Sztaba
Agnieszka Janczyk