Miniatura plakatu filmu Lik Wong

Lik Wong

1991 | Hong Kong, Japonia | Akcja, Komedia, Horror, Thriller | 91 min

"Ja jestem King Bruce Lee karate mistrz!"

Paweł Marek | 11-03-2014
Przemysł filmowy z Hong-Kongu, wbrew pozorom, jest wyjątkowo płodny. Jeśli pominąć aspekt poziomu ich produkcji, z łatwością można stwierdzić, że trzyma się o wiele lepiej niż Polska. Nie jest to bynajmniej zaskoczeniem, jeśli spojrzymy na historię tego miasta. Jeszcze niedawno było kolonią brytyjską, która pełnymi garściami czerpała zarówno z portfela Brytyjskiego, jak i Chińskiego. Multikulturowość tego miejsca stworzyła środowisko filmowe, które dało światu zupełnie nowe gatunki filmowe. Obecnie kinematografia Hong-Kongu opiera się na szeroko pojętym kinie fantastycznym, jednakże nie dalej niż kilkanaście lat temu motywem przewodnim było kino akcji. Nie byle jakie, bo nie szczędzące krwawych i brutalnych scen, bijąc na głowę tym samym samo Hollywood, tak przywykłe do poprawności.

„Riki-Oh”, jest historią młodego, wyjątkowo niepokornego, mężczyzny. Nie ugina się on pod aparatem władzy, który za wszelką cenę stara się stłamsić w ludziach poczucie wolności wyboru. Wszystko zaczyna się w dniu, kiedy tytułowy Ricky trafia do więzienia. Metody resocjalizacji, jeśli o takowej można mówić w tym filmie, sprowadzają się do fizycznego i psychicznego upokorzenia każdego z osadzonych. Rzecz cała dzieje się w niedalekiej przyszłości, co dało reżyserowi możliwość puszczenia wodzy fantazji, dzięki czemu wykreował wizję państwa policyjnego, które każdego odszczepieńca traktuje jak wroga narodu. Widzieliśmy już takie scenariusze w naszej historii, toteż wybór takiego przebiegu naszej dalszej egzystencji wcale nie dziwi. Ricky jest o wiele bardziej silny psychicznie niż reszta osadzonych. Od samego początku sprzeciwia się panującym w więzieniu regułom. Nie można w jego zachowaniu nie zauważyć empatii, która kieruje jego wieloma poczynaniami. Nie używa przemocy jeśli nie musi, zamiast walczyć o swoje, walczy o innych. Nie znosi niesprawiedliwości, znęcania się nad słabszymi. Daje temu wyraz w bardzo wymowny sposób: okaleczając na różne finezyjne sposoby tych złych. Konflikt, w który siłą rzeczy, popada z sadystycznym dyrektorem więzienia eskaluje coraz bardziej, pochłaniając coraz to więcej ofiar. Ricky musi się finalnie zmierzyć z największym z przeciwników, samym sobą.

Postać Rickiego przedstawiona w filmie jest typowa dla kina akcji. Porwę się nawet na stwierdzenie, że jego nonszalanckie zachowanie i zimny spokój, który towarzyszy mu niemal przez cały film, jest próbą odwzorowania kultowej postaci Bruce'a Lee. Z zewnątrz to, co zdaje się być twardym kamieniem, tak naprawdę okazuje się współczującym człowiekiem, który szuka spokoju i sprawiedliwości w otaczającym go świecie. Praktycznie każdy film akcji w taki właśnie sposób stara się przedstawić głównego bohatera. Nie jest tajemnicą, że najbardziej lubimy te postacie, których nie potrafimy określić, czy są dobrzy, źli, czy po prostu obojętni. Nie jest też tajemnicą to, że zwykle takie postacie rozwijają się pod wpływem traumatycznych zdarzeń, jakby miał to być katalizator do finalnej przemiany.

Efekty specjalne. Tutaj mógłbym zakończyć tę część wypowiadając jedno słowo: Ketchup. Pominę jednak tak obecny w filmach akcji krwawy strumień lejący się z ekranu niczym Niagara, a zwrócę się do scenografii. Budżet filmu nie pozwolił na wiele, jednak patrząc na rok produkcji „Riki-Oh”, jest to już coś na miarę kina klasy B. Gorsze triki widywałem w produkcjach za miliony dolarów. Moje uznanie zdobyła scena finałowej potyczki, która rozbudziła we mnie dawno niepielęgnowaną miłość do sci-fi z lat pięćdziesiątych, która nacechowana była kiczem.

„Riki-Oh” nigdy, w swoim założeniu, nie miał i nie chciał aspirować do miana filmu dobrego. Receptą, która pozwoli widzowi na spokojny seans, jest potraktowanie tej produkcji jak komedii. Skoro cieszą nas takie twory jak „Straszny Film”, bo wyglądają ładnie i są dopieszczone dolarami, to „Riki-Oh” zrobi to samo, jeśli tylko zapomnimy o otoczce wizualnej. Ubawiłem się oglądając ten film.
2,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Radosław Sztaba