Miniatura plakatu filmu Stacja Warszawa

Stacja Warszawa

2013 | Polska | Obyczajowy | 90 min

Sex-shop bez krzyża to nie sex-shop [recenzja DVD]

Bartłomiej Picz | 29-12-2014

„Stacja Warszawa” jest efektem pracy pięciu reżyserów, którzy byli odpowiedzialni za poprowadzenie różnych historii, wspólnie przeplatających się w filmie. Bohaterowie każdego epizodu toczą ciągnącą się walkę z własnymi słabościami. Szukają rozwiązań, które pomogłyby im wyjść z życiowego dołka. Jednak fabularny trakt, po jakim stąpają, nie pozwala im na poukładanie własnego życia. Każdy z nich ma specjalnie przygotowane zaplecze min i gestów, które pozwala na bezpieczne poruszania się wśród innych. Maski pękają w momencie, gdy wielkie nadzieje, plany są, niestety, boleśnie weryfikowane przez otoczenie.


Twórcy „Stacji Warszawa” rzeczywiście, usilnie starają się, by wszystko, co jest przez nich pokazywane, było bardzo surowe. Scenografia obdarta jest z większości kolorów, pozostawiając dużo miejsca (głównie) na szarości i czerń. Aktorzy, są bardzo oszczędni. Wprawdzie pojawia się kilka energiczniejszych epizodów, ale w większości dramat, jaki otacza główne postaci, przyjmowany jest przez nie z niezrozumiałą emocjonalną oszczędnością. Spokój, który towarzyszy całej opowieści, jest dla dzieła wyróżniający. Pewnie w innych, podobnych filmowych historiach, reżyser wyjąłby potłuczonego tulipana i dałby go do ręki alkoholikowi-psychopacie terroryzującego żonę. Oczywiście, w rytm całej sceny, wpisywałby się również rozdzierający głośniki krzyk żony i przebudzonego synka, ściskającego pluszowego miśka. W „Stacji” takich epizodów nie ma. Dramat rozgrywa się głównie w głowie. Dla przykładu moment załamania nerwowego jednej z głównych postaci – Moniki (Monika Dryl), odbywa się w budce telefonicznej. Bohaterka skulona  płacze, a szklana konstrukcja dokładnie izoluje dźwięki, przez co widz, jedynie patrzy i już sam dopisuje sobie resztę. Huczniej robi się na placu pod krzyżem, na którym odbywa się walka między obrońcami krzyża, a jego przeciwnikami. Nie da się ukryć, że sceny te wręcz kipią politycznymi oraz religijnymi nawiązaniami. Ich głównym symbolem jest krzyż i przewija się on również przez resztę fabularnych warstw. Można go spotkać w sex-shopie, barze z tajskim żarciem, ale również podpisuje się pod nim ksiądz pedofil, próbujący wykorzystać młodego Filipa (Rafał Garnecki).


Nietrafione symbole to druga zła strona smutnego przedstawienia. Nawiązania do nich, nie przyczyniają się w jakikolwiek sposób do budowania problemów. Są bardziej tanim stroikiem, który ma przyciągać uwagę. Świetnie zagrana scena z księdzem pedofilem (Zamachowski), jest rzeczywiście dobra, ale zrobiona jest tak, jakby twórcy nachalnie pragnęli wywlekać utarte już stereotypy dotyczące kościoła i duchownych. To niestety razi i psuje udanie zbudowaną relację między aktorami.


Trudno jednoznacznie ocenić ten film. Poważne, życiowe bolączki, tak brutalnie psute tandetnymi odwołaniami. Kusi gra aktorów. Lubos – którego jest zawsze wszędzie pełno, w swojej roli – nawróconego buntownika, czy chociażby wspomniany wcześniej, demonicznie cichy Zamachowski, zanurzony w swoim własnym grzechu. Jeśli już wybierać, to właśnie dla kreacji aktorskich, bo fabuła zaskakująca nie jest. To kolejny polski film o problemach, który, choć ma ciekawe podejście do tematu, to obsypany jest zbędnymi ozdobnikami, totalnie do siebie niepasującymi.


Wydanie DVD jest bardzo bogate. Na płycie: zwiastuny, trailery, kawałki muzyczne, plakaty i ciekawy making off prezentujący proces realizacji i interpretacje autorów. W jednym z wywiadów Monika Dryl, luźno na planie opowiada o tym, jak podczas realizacji filmu, elementy otoczenia, na które ekipa nie miała żadnego wpływu, zaczęły w cudowny sposób być jej przychylne. Tzn., gdy w scenariuszu przewidywano padanie deszczu – to rzeczywiście na planie nagle zaczęło padać, gdy reżyser chciał, by w jednej ze scen pojawiła się wyreżyserowana grupa kiboli mająca wykrzykiwać jakieś hasła, to nie potrzebował tego, bo podczas kręcenia, akurat znalazła się prawdziwa ekipa, która gdzieś w oddali wykrzykiwała patriotyczne przyśpiewki. Rzeczywiście, może coś magicznego jest w tym filmie. Szkoda, że czarodzieje się bardziej nie postarali.


Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD.

Dystrybutor
Phoenix
Premiera
28-07-2013 (Festiwal Filmowy Dwa Brzegi)
28-03-2014 (Polska)
3,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

vaultdweller
Radosław Sztaba
Agnieszka Janczyk