Miniatura plakatu filmu Wirujący Seks

Wirujący Seks

Dirty Dancing

1987 | USA | Dramat, Muzyczny, Romans

Tańczyć każdy może... i może zostanie gwiazdą

Jola | 12-01-2008
„Dirty Dancing” zalicza się do tych filmów, których powodzenie wprawia krytyków filmowych w osłupienie. Obraz nie miał żadnego elementu, który mógłby zwiastować, że zostanie zaliczony w poczet tzw. "kultowych", począwszy od banalnego scenariusza i typowej realizacji tematu, aż po nikomu nieznaną obsadę aktorską.

Sam Patrick Swayze (w roli Johnny’ego Castle), zawodowy tancerz występujący z dużym powodzeniem w musicalach na Broadway’u - pierwszoplanowy aktor i atrakcja tej produkcji, który trafił do castingu przypadkiem, namówiony przez żonę tancerkę, nie spodziewał się takiego boomu. Z pewnością nie mógł przewidzieć, że dzięki temu filmikowi o głupiutkiej, naiwnej fabule zdobędzie niemal z dnia na dzień, niesłabnącą przez kolejne dekady popularność. O takich produkcjach mawia się, że trafiają w epokę. Oddając jej ducha przechodzą do historii i stają się ikoną swoich czasów. Ta kojarzy się nam natychmiast z czasami Kennedy'ego, gdy rodziła się muzyka rockowa i popkultura. Z czasami przemian społecznych i obyczajowych, wywołanych przez ludzi wywodzących się z klasy bardzo "średniej", którzy uświadomili sobie, że kultura, w tym kino i muzyka, istnieje również dla nich.

Filmów o tancerzach było wiele i powstanie drugie tyle. Ba – cały przemysł kinematograficzny od początku opierał swoją egzystencję na gatunku kina muzycznego, gdzie taniec odgrywał znaczącą rolę. Największymi gwiazdorami dawnego, przedwojennego kina hollywoodzkiego byli śpiewający tancerze. Oprócz tego jasne jest jak słońce o wschodzie, że taniec, prócz seksu, stanowi najtańszą, najatrakcyjniejszą i najprzyjemniejszą rozrywkę ludzkości. A od seksu nie odchodzi daleko - jak się też spodziewamy po tytule, nota bene sugerującym nie wiadomo co. W każdym razie dużo więcej, niż można zaobserwować podczas filmowego seansu. Nawet biorąc pod uwagę grzeczne i pruderyjne czasy lat 60-tych, nikt nie uwierzy, że oglądane przez nas pląsy mogły komukolwiek zapierać dech w piersiach i być uznane za nieprzyzwoite. Ewentualnie wielbicielom i wiernym widzom rodzimego, nudnego „Tańca z gwiazdami”. Naturalnie wszyscy rozumiemy, że mam na myśli to, co dzieje się poza parkietem hotelowej sali balowej, w tanecznej „jaskini zbójców”.

Każdy uległby czarowi takiej formuły. Łatwo więc zrozumieć zafascynowanie „Baby” (Jennifer Grey) tym, co ujrzała na zabawie. Porzuca stateczne towarzystwo hotelowej śmietanki towarzyskiej i grę w bingo na rzecz nowego, niemal erotycznego doświadczenia, jakim jest rozkołysany, zmysłowy "rock & roll". Styl, który niespodziewanie zdystansował wszystkie inne taneczne style, łącznie z latynoskimi czy standardowymi tańcami towarzyskimi. Łącząc pokolenia, rasy i kultury stał się komunikatem współczesnych czasów, inspiracją dla późniejszej młodzieżowej subkultury, takich jak hip-hop, funky, elektro, break dance, czy bardziej „transowe” lub akrobatyczne odmiany. Natomiast filmowa ścieżka dźwiękowa, otwierając drzwi free-stylowi, zyskała status znaku rozpoznawczego towarzyszącego młodzieżowej kontestacji. Przy czym nadal jest atrakcyjna, nawet dla pokolenia, do którego film już nie przemawia z takim impetem, jak do tego sprzed 20-tu lat.
3,6
Ocena filmu
głosów: 12
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

swomma
lysywujta
G-man
Yasha
Marta Suchocka