Miniatura plakatu filmu Blask

Blask

Shine

1996 | Australia | Biograficzny, Dramat, Muzyczny, Romans | 105 min

Zapomniany geniusz

Zadziwiające jest, jak wiele filmów pozostaje nieznanych dla szerokiej publiczności, pomimo tego, iż jak najbardziej na to zasługują. „Blask” („Shine”) został dostrzeżony i nagrodzony na wielu festiwalach filmowych, ma atuty, które z niejednego obrazu uczyniły prawdziwy hit, a mimo to nie jest powszechnie znany. Szkoda, bo z pewnością wzruszyłby niejednego widza i spodobałby się fanom kunsztu aktorskiego Geoffrey’a Rusha.

„Blask” to film biograficzny, opowiadający o życiu Davida Helfgotta – australijskiego pianisty żydowskiego pochodzenia. David już jako mały chłopiec (w tej roli Alex Rafalowicz), nauczony gry na pianinie przez swego ojca, przejawia ponadprzeciętne zdolności muzyczne. Despotyczny ojciec (Armin Mueller-Stahl) uczy jednak syna tylko tego, co sam uważa za słuszne. W końcu, gdy nauczyciel gry na pianinie Ben Rosen (w tej roli Nicholas Bell) proponuje, że będzie uczył Davida za darmo, wiedząc, że jego rodziców nie stać na opłacenie lekcji, ojciec ulega i zezwala chłopcu pobierać lekcje. Wciąż jednak stara się narzucać nauczycielowi repertuar, którego David powinien się według niego uczyć. David, już jako nastolatek (Noah Taylor), odnosi kolejne sukcesy na konkursach pianistycznych. Ojciec wciąż narzuca synowi swoją wolę i nie pozwala mu wyjechać na studia muzyczne do Stanów Zjednoczonych. Dopiero po kilku latach, zdesperowany David Helfgott wyjeżdża na studia do Londynu – robi to jednak wbrew woli ojca.

„Blask” to nie jedyny film biograficzny, opowiadający o geniuszu, człowieku obdarzonym wielkim talentem, który zostaje dotknięty chorobą psychiczną. Od razu przychodzi na myśl obsypany nagrodami „Piękny umysł” („A Beautiful Mind”) z 2001 roku, który nadal cieszy się popularnością wśród widzów. Jednak nie wszystkie filmy o podobnej tematyce odniosły porównywalny sukces, czego dobrym przykładem jest „Solista” („The Soloist”) z 2007 roku, który pojawił się i zniknął ze świadomości widzów bez większego echa. Gdzie w tej całej klasyfikacji znajduje się „Blask”, a gdzie znajdować się powinien?

„Blask” nie pozostał niezauważony. Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej nagrodziła Geoffrey’a Rusha Oscarem za pierwszoplanową rolę w tym filmie (jako dorosły David Helfgott). Ponadto „Blask” był nominowany do Nagrody Akademii Filmowej jeszcze w sześciu kategoriach. Został on zatem dostrzeżony w gronie fachowców. Jak jednak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o „zwykłych” widzów? Ze względu na fakt, iż premiera filmu miała miejsce przed 16 laty, nie pamiętam z własnych doświadczeń, jak publiczność kinowa wówczas na niego zareagowała. Jednak z dzisiejszej perspektywy mogę stwierdzić, że film popadł w zapomnienie. Nie jest to obraz, który można łatwo znaleźć, czy to w sklepie, czy w wypożyczalni filmów, przez co dotarcie do niego stanowi nie lada wyzwanie. „Blask” nie może więc konkurować o widzów z takim filmem, jak „Piękny umysł”, który można obejrzeć w telewizji średnio dwa razy do roku.

Tym bardziej więc chciałabym zachęcić do podjęcia poszukiwań „Blasku”, bo naprawdę warto go obejrzeć. Obraz Scotta Hicksa ma oczywiście swoje wady, które z łatwością można mu wytknąć. Największą stanowi chyba nieco urywana fabuła, w której zbyt duże skoki w czasie utrudniają niekiedy odbiór filmu. Jednak bez tych przeskoków w czasie ciężko byłoby ukazać historię Davida Helfgotta, nie pomijając żadnych istotnych aspektów jego życiorysu. Widzimy więc najpierw dziecięce i młodzieńcze lata Davida, na które składały się trudne relacje z ojcem kształtujące jego dalsze życie, a także monotonne godziny ćwiczeń oraz pierwsze sukcesy pianistyczne. Z kolei dopiero po wieloletnim przeskoku w czasie widz ma okazję zobaczyć, jak potoczyły się dalsze losy Davida i – przede wszystkim – podziwiać w tej roli niewiarygodnego Geoffrey’a Rusha.

Kreacja aktorska Geoffrey’a Rusha stanowi, według mnie, największy atut tego filmu. Pomimo, iż mamy okazję oglądać go na ekranie przez mniej niż pół filmu, to od momentu, kiedy się pojawia, nie sposób oderwać od niego oczu. Jest to postać, która przy całym swoim nerwowym zachowaniu i nadpobudliwości, wzbudza wielką sympatię. Oscar dla Geoffrey’a Rusha za rolę Davida Helfgotta jest jak najbardziej zasłużony – a od siebie dodałabym: szkoda, że jak do tej pory jedyny.

„Blask”, oprócz mistrzowskiej kreacji Rusha, ma jeszcze wiele mocnych stron, o czym świadczyć może liczba nominacji do Oscara oraz innych nagród filmowych. Niewątpliwie zaletą jest wspaniała muzyka, która z pewnością przykuje uwagę nie tylko znawców twórczości Mozarta, Rachmaninowa czy innych słynnych kompozytorów. Przy tym, jak każdy film biograficzny, „Blask” ma tę zaletę, że pozwala poznać życiorys ciekawego człowieka. Laicy w dziedzinie muzyki klasycznej być może nigdy nie usłyszeliby o Davidzie Helfgocie, gdyby nie zobaczyli tego obrazu. Zatem czy to z pobudek artystycznych, czy poznawczych – warto sięgnąć po „Blask”, który w dorobku reżyserskim Scotta Hicksa zajmuje, jak dotąd, najsilniejszą pozycję.
Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
21-01-1996 (Festiwal Filmowy w Sundance)
18-04-1997 (Polska)
15-08-1996 (Świat)
5,5
Ocena filmu
głosów: 2
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

vaultdweller
swomma