Leonera
2008 | Argentyna | Dramat | 130 min
Około dwudziestoletnia studentka Julia Zarate odkrywa, że jej mieszkanie było miejscem kaźni. Dwa ciała, wszędzie pełno krwi. Narzeczony bohaterki jest martwy, jego kochanek – Ramiro przeżywa. Julia i Ramiro nie pamiętają wydarzeń minionej nocy i składają sprzeczne, obciążające siebie nawzajem zeznania, co komplikuje ich położenie. Główna bohaterka trafia do więzienia dla kobiet, rodzi w nim syna Tomasa i uczy się opieki nad nim. W chwili rozpoczęcia procesu z Paryża do Argentyny wraca po latach matka Julii. Stara się pomóc córce, ale z czasem rozpoczyna starania o to, by Tomas mógł wychowywać się w normalnych warunkach, a nie w patologicznym otoczeniu więzienia. W tym momencie zaczyna się największa walka Julii – walka o to, by zatrzymać syna przy sobie.
Nie powala aktorstwo, Martina Gusman wcielająca się w rolę Julii Zarate nie przekonuje. Szczególnie blado wypada w chwilach, gdy jest w szoku po trafieniu do więzienia czy w momentach rozpaczy i wybuchu agresji. Beznadziejnie prezentuje się na ekranie Rodrigo Santoro grający Ramiro – kochanka narzeczonego Julii. Za to na pochwałę zasługuje Laura García, której kreacja Marty, więziennej przyjaciółki głównej bohaterki, jest najlepsza w tym filmie, zresztą została doceniona nagrodami na MFF w Palm Springs i Lima Latin American Film Festival. Pozytywne wrażenie pozostawia po sobie także Elli Medeiros, która zagrała matkę Julii. Zupełnie do charakteru „Lwicy” nie pasuje muzyka. Piosenki zespołu dziecięcego robią podobne wrażenie do tego, jakie wywołałoby puszczenie utworu „Mydło lubi zabawę” zespołu „Fasolki” w trakcie pogrzebu.
Pablo Trapero bardzo dobrze przygotował się do swego filmu. Wręcz z dokładnością dokumentalisty odtworzył więzienne realia. Jednak „Lwica” za bardzo jest nastawiona na szokowanie widza. Niesie to za sobą kilka ewentualnych konsekwencji, drastyczność i przerysowanie niektórych scen może zmęczyć widza, co odwróci jego uwagę od najważniejszych przedstawianych problemów. Twórcy chcieli pokazać jak to jest strasznie w argentyńskich więzieniach, jak demoralizują, jak są rozłączane matki z dziećmi. Według mnie ten obraz nie osiągnie swego celu w Polsce ponieważ: 1) oprócz dzieci, nikt nie znalazł sie w tym więzieniu za niewinność; 2) całkiem długo, może nawet za długo, bo do 4 roku życia dzieci mogą przebywać z matką; 3) zadziwiająca jest atmosfera w tym więzieniu, wręcz rodzinna; 4) nie sądzę, by ktoś był oburzony tym filmem, jeśli kiedyś oglądał „Nadzór” Wiesława Saniewskiego. Polecam jedynie ludziom o lewicowej wrażliwości.