Miniatura plakatu filmu Człowiek, który gapił się na kozy

Człowiek, który gapił się na kozy

Men Who Stare at Goats

2010 | USA | Komedia, Dramat | 94 min

O „gapieniu się na kozy”

Ula Jagodzinska | 29-03-2010

Film „Człowiek, który gapił się na kozy” powstał na podstawie powieści Jona Ronsona. O samej książce pisano w „Publishers Weekly”: „Ronson podchodzi do zgromadzonego materiału bez uprzedzeń, z otwartym umysłem i rozkosznie złośliwym humorem”, a w „Publishing News” określono książkę jako „koszmarnie śmieszną”. O ile o dziele Ronsona mogę powiedzieć niewiele, o tyle jej filmowa adaptacja w moim odczuciu jest raczej koszmarnie nieśmieszna, a złośliwe poczucie humoru jest na tyle złośliwe, że aż nie daje się poznać widzowi.


„Człowiek, który gapił się na kozy” to kolejny wytwór producencki George'a Clooneya. I na pewno najsłabszy spośród całkiem szacownego grona. Wystarczy choćby wymienić: „Niebezpieczny umysł”, „Ocean’s Eleven: Ryzykowna gra” czy „Bezsenność”. Co do gry aktorskiej pana Clooneya, to mimo tego, iż pozostaję w mniejszości w swym osądzie (a być może jestem jedyną osobą, która śmie tak twierdzić, było tak już w przypadku filmu „W chmurach”) to jest on w swej ekspresyjności porównywalny z kawałkiem drewna. A charyzmą w okazywaniu emocji dorównuje tej, jaką reprezentuje moja blisko 90-letnia babcia. Oczywiście ani George'owi, ani babci nie można odmówić w tych działaniach nieodpartego uroku osobistego. Temperamentu i ekspresyjności można za to pozazdrościć Jeffowi Bridgesowi, który wciela się w postać „nieco” ekscentrycznego Billa Djanego. Natomiast Ewan McGregor kolejny raz (wcześniej w „Autorze widmo”) wciela się tutaj w rolę reportera. I powtórnie wypada w niej całkiem przekonująco.


Tyle o kreacjach aktorskich. Jest jednak coś, co zdecydowanie bardziej przykuwa uwagę i pociąga w tym obrazie. Przy okazji poraża absurdalnością i nieprawdopodobieństwem. Mowa tu o wydarzeniach, które posłużyły za inspirację do napisania samej książki i znalazły swą luźną interpretację również w filmie. Przedstawmy więc w kilku zdaniach tajemniczą jednostkę wojskową „X”. Jednostka „X”, a właściwie First Earth Batalion posługiwała się bowiem dość nietypowymi metodami walki. Żołnierze uprawiali sex grupowy w celu „wzmocnienia energii psychicznej” czy stosowali oryginalny mix: pokojowe sztuki walki z modlitwami buddyjskimi, wschodnimi sztukami walki i parapsychologią. W skrócie - dzielni wojownicy wierzyli, iż potrafią uśmiercić kozę wzrokiem, przejść przez ścianę czy pokonać wroga przekazując mu odpowiednie przesłanie myślowe. Brzmi jak historia żywcem wyjęta z pierwszej strony najchętniej czytanego przez Polaków dziennika? Oczywiście. Dlatego też jak każde szaleństwo wydaje się „szalenie” intrygująca.

 

Tak więc po obejrzeniu filmu „Człowiek, który gapił się na kozy” autorka postanowiła niezwłocznie udać się do księgarni w celu nabycia książki Ronsona i ugaszenia rozpalonej ciekawości. Może w książce odnajdzie ten czarny humor, którego w filmie nie dostrzegła - zapewne był tak czarny, że stopił się z ciemnością sali kinowej.

Reżyseria
Premiera
08-09-2009 (Festiwal Filmowy w Wenecji)
07-05-2010 (Polska)
05-11-2009 (Świat)
3,2
Ocena filmu
głosów: 6
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
arcio
swomma
kaskader
Mikez
Radosław Sztaba
ColeDunham