Miniatura plakatu filmu Chłopiec na galopującym koniu

Chłopiec na galopującym koniu

2006 | Polska | Dramat | 73 min

Gdzie ten galop?

Łukasz Kot | 19-04-2009

„Chłopiec na galopującym koniu” Adama Guzińskiego to kolejny słaby, a na dodatek smutny, film finansowany z naszych kieszeni, którego poza rodzinami twórców i przypadkowymi, nieświadomymi na co idą widzami, nikt nie będzie chciał oglądać.

Jest to historia pisarza Jerzego Dobrowolskiego (nie kojarzyć ze znanym satyrykiem okresu Polski Ludowej), który wycofał się z życia publicznego i zamieszkał z rodziną pod lasem z dala od „wielkiego świata”. Bohater cierpi na niemoc twórczą – motyw oklepany na wszelkie możliwe sposoby w literaturze i filmie. Ludzie napotykani przez Dobrowolskiego wypytują dlaczego nie pisze, przecież ma talent i parę sukcesów na koncie. Standardowo w polskim kinie muszą nastąpić kolejne kataklizmy w życiu bohaterów. Najpierw zaczyna brakować w domowej kasie pieniędzy, a następnie u syna – Jaśka wykryto poważną chorobę i konieczna jest operacja.

Jak na film kinowy „Chłopiec…” jest dość krótki – zaledwie 70 minut, niestety z powodu „monumentalnie” rozbudowanej fabuły, o 40 za długi. Pełno w tym obrazie dłużyzn, zbliżeń na wiecznie zatroskane twarze aktorów (mają chyba świadczyć o głębokiej duchowości bohaterów), mało dialogów, a te przeważnie patetyczne i oderwane od rzeczywistości. Nawet kilkuletni Jasiek nie bawi się wesoło jak większość rówieśników, lecz sprawia wrażenie smutasa posiadającego „mroczną stronę”, w którym za chwilę wybuchnie demon.

Zastanowiła mnie jedna scena. W czasie podróży Jerzego i Jaśka pekaesem do Gdańska, kamera najeżdża na wewnętrzne lusterko kierowcy, na którym obok siebie wisi różaniec i zdjęcie roznegliżowanej kobiety. W zamierzeniu reżysera, może to miała być alegoria bardzo płytkiego chrześcijaństwa Polaków (Bogu świeczkę, a diabłu ogarek). Jednak o pewność trudno, gdyż z kontekstu całego filmu ciężko wyciągnąć jakiekolwiek wnioski, co do znaczenia tej sceny.

Ogromną wadą filmu jest to, że zrealizowany został w technice czarno białej. Większość „akcji” rozgrywa się na ładnych terenach w otoczeniu przyrody i usunięcie kolorów, które choć trochę mogły uprzyjemnić widzowi oglądanie „Chłopca…”, zabiło piękno zdjęć, za które zresztą Joanna Dylewska i tak otrzymała nominację do „Orłów”.

Ewenementem jak na „kino autorskie” sponsorowane przez PISF, jest pozytywne zakończenie, gdyż odradzają się więzi rodzinne, pisarz w końcu przełamuje niemoc twórczą, a operacja chłopca się powiodła. Pewnie żyli długo i szczęśliwie.

Należy także wyjaśnić tytuł, gdyż w filmie nie uświadczy się żadnego konia, a co dopiero chłopca dosiadającego rumaka. Tytuł wzięto od patyka o nietypowym kształcie, znalezionego przez Jaśka, który Jerzemu przypomina chłopca na galopującym koniu.

Patrząc na aktorów, jedynie Piotr Bajor grający głównego bohatera, „broni” postać przez siebie graną i wydaje się przekonujący w swej kreacji. 

„Chłopiec…” naszpikowany jest metafizycznymi przesłaniami typu: śmierć jest blisko i przychodzi z zaskoczenia, sława i szczęście to obłuda, miłość zwycięża. Wątpię, by widz mógł to znaleźć, gdyż film jest ogromnie nużący. Jeśli ktoś odczuwa potrzebę głębokich myśli tego typu, to polecam twórczość Paulo Coelho, może nie za wysokich lotów, ale przyjemnie się czyta.

Podsumowując, film Adama Guzińskiego jest słaby i nihilistyczny, fabułę można szczegółowo streścić w kilku zdaniach, a muzykę, mimo że jest jej dużo, zapomina się po paru chwilach od obejrzenia filmu. Zresztą jak cały obraz.

Reżyseria
Dystrybutor
Film Polski
Premiera
06-06-2008 (Polska)
Inne tytuły
Dziki jeździec
2,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
vaultdweller