Miniatura plakatu filmu Wszystko, co kocham

Wszystko, co kocham

2009 | Polska | Dramat | 95 min

Wszystko, co najpiękniejsze w młodości

Tomasz Świtała | 01-03-2010

Jakiś czas temu zwróciłem uwagę, że współczesna młodzież wychowana w czasach demokratycznej Rzeczpospolitej, ma dość osobliwy stosunek do okresu PRL-u. Pokolenie dorastające w latach 90. i późniejszych, nie mając zasadniczo najmniejszego kontaktu z czasami socjalizmu, w przeważającej większości wyobraża sobie tamten okres jako czas jednoznacznie negatywny. Skojarzenia, jakie nasuwają się młodym ludziom, to obrazki żywcem wyjęte z kroniki filmowej: wielometrowe kolejki do mięsnego, puste półki w sklepach, protesty studenckie czy kamienna twarz generała Jaruzelskiego, ogłaszającego wprowadzenie stanu wojennego. Wielu z nas zapomina chyba, że pokolenie naszych rodziców to nie tylko grupa ludzi pokrzywdzonych przez okres, w jakim przyszło im żyć. To przecież także generacja jednostek, które miały swoje radości, miłostki, szalone imprezy czy wartości, którym hołdowali. Podobnie jak dzisiaj wielu z nas nie ma najmniejszej ochoty interesować się braćmi Kaczyńskimi czy aferami politycznymi, tak i kiedyś nie wszystko sprowadzało się przecież do PZPR-u i Solidarności. Świat wbrew pozorom nie był czarno-biały, jak próbują go dziś przedstawiać filmowi twórcy czy media. Całą gamę kolorów z tamtego okresu zapamiętał (i przeniósł na filmową taśmę) Jacek Borcuch - reżyser filmu „Wszystko, co kocham" - jednego z najbardziej urokliwych polskich obrazów ostatnich lat.

Bohaterami filmu są licealiści Janek (świetny Mateusz Kościukiewicz) i Kazik (Jakub Gierszał), którzy postanawiają wyrazić się poprzez założenie zespołu punkrockowego  WCK (bardziej rockowego niż punkowego, sądząc po brzmieniu). Borcuch pokazuje nam typowe życie chłopców w ich wieku, wypełnione godzinami rozmów na temat urody ich koleżanek, paleniem zabronionych papierosów, popijanych tym bardziej zakazanym tanim winem czy uzewnętrznianiem swoich emocji poprzez realizowanie swoich muzycznych pasji. Szkoła, nauka, sytuacja polityczna? Kto w ich wieku przejmowałby się takimi „błahostkami". Kogo obchodzi, czyj ojciec jest partyjniakiem, czy milicjantem jeśli obok przechodzi wyzywająco piękna pani Sokołowska (pełna seksapilu Katarzyna Herman)? Sensem życia dla bohaterów obrazu jest realizacja marzeń i „wyciskanie" z młodości ile tylko się da.

Mimo iż akcja filmu osadzona jest w stanie wojennym, film zdaje się być prawie całkowicie odpolityczniony, co czyni go dziełem niemal wybitnym. Do historii nawiązuje w zasadzie jedynie wątek , w którym ojciec Janka (w genialnej kreacji Andrzeja Chyry) z racji swojej profesji stoi po „stronie" Jaruzelskiego, co powoduje konflikt z nową dziewczyną bohatera (urokliwa Olga Frycz), której tato niedawno został aresztowany jako „wróg systemu". I tym razem udaje się Borcuchowi uniknąć niepotrzebnego szufladkowania, dzięki czemu wojskowy nie musi od razu być bezdusznym, nieszanującym swojej rodziny oprawcą. Choć od tamtych lat upłynęło sporo czasu, reżyser doskonale zdaje się pamiętać klimat okresu, który wbrew pozorom sprzyjał wybijaniu się indywidualistów. Walka o lepszą przyszłość i wspólne młodzieńcze ideały spajały ludzi mających coś ważnego do przekazania. Dzisiaj niestety bardzo często inicjatywa młodych tłamszona jest przez konsumpcjonizm i zamknięta w czterech ścianach przez kablówkę czy internet.

„Wszystko, co kocham" to nie tylko film, który pokazuje piękno i ulotność młodości. To także swego rodzaju manifest reżysera, nawołujący młodzież do otwarcia się na ludzi, do zrobienia w swoim życiu czegoś konstruktywnego, czegoś, co po nas zostanie. W czasach, gdy zamiast spotykać się ze znajomymi na ogniskach i obozach wolimy „kolekcjonować" ich na facebooku, głos Borcucha staje się niezwykle ważny. Wobec siły tego przekazu wszelkie niedociągnięcia filmu (uproszczenia fabularne czy chyba jednak zbyt mało PRL-owskie stroje bohaterów) przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Reżyser zdaje się wręcz uchwycać wspomnienia z młodzieńczych lat, oddając ich klimat dzięki świetnej muzyce oraz pięknym kadrom (w tym miejscu należy wspomnieć o jednej z najlepszych scen seksu w historii polskiego kina, seksu nareszcie nasyconego młodzieńczą namiętnością i spontanicznością).

Kilka miesięcy temu Wojciech Smarzowski w swoim „Domu złym" przedstawiał okres stanu wojennego jako mroczny czas utopiony w błocie i samogonie. Jako dzieje przygnębiające, jednoznacznie smutne, pełne zgorzknienia, rozczarowania, nienawiści i pesymizmu. Zdecydowanie bardziej przemawia do mnie kolorowa i szczera, utkana ze wspomnień wizja Jacka Borcucha, który upatruje czynnika kształtującego naszą osobowość raczej we wspólnych wartościach i młodzieńczych przeżyciach niż w tle historycznym. „Wszystko, co kocham" jest zatem jedną z najpiękniejszych w polskim kinie afirmacji młodości. Tej jednej jedynej. Nieważne, czy przeżywanej w roku 1981, 2010 czy 2050. Ważne, że magicznej i niepowtarzalnej…  

Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
18-09-2009 (Festiwal Filmowy w Gdyni)
15-01-2010 (Polska)
14-09-2009 (Świat)
4,1
Ocena filmu
głosów: 7
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
vaultdweller
swomma
Marta Suchocka
Radosław Sztaba