Miniatura plakatu filmu Thing, The

Coś

The Thing

2011 | USA, Kanada | Horror, Mystery, Sci-fi, Thriller | 103 min

Najbardziej lubimy filmy, które już znamy?

Mateusz Michałek | 20-12-2011
Horror to zdecydowanie najbardziej wyeksploatowany gatunek filmowy. Kolejne produkcje rażą wtórnością pomysłów oraz brakiem charakterystycznego klimatu grozy, zastępując go natomiast sadystycznymi scenami, wirującymi flakami oraz litrami wylewającego się osocza. Nic więc dziwnego, że wytwórnie filmowe wracają do pewniaków z przeszłości, kręcąc kolejne requele („Koszmar z ulicy wiązów”) i sequele. Obawiałem się, że podobną drogą podążą producenci „Coś”, nieudolnie mierząc się z klasykiem Johna Carpentera. Twórcy jednakże pozytywnie zaskakują widza, ukazując wydarzenia dziejące się w norweskiej bazie, poprzedzające fabułę pierwowzoru.

Gdy pod pokrywą lodową odnaleziony zostaje gigantyczny pojazd kosmiczny, światowej sławy naukowiec Sander Halvorson (Ulrich Thomsen) zrobi wszystko, by przypisać sobie wiekopomne znalezisko. Początkowo tylko młoda badaczka Kate Lloyd (Mary Elizabeth Winstead) oraz pilot Sam Carter (Joel Edgerton) alarmują przed zagrożeniem ze strony tajemniczego pasażera pojazdu, który posiadł zdolność przybierania kształtów innych organizmów i może się podszywać pod każdego z mieszkańców bazy. Największe odkrycie ludzkości może okazać się początkiem jej zagłady...

Twórcy „Coś” w umiejętny sposób wykorzystali lukę w fabule pierwowzoru z 1982 roku nie usiłując przedstawić własnej wersji wydarzeń w amerykańskiej bazie. Matthijs Van Heijningen Jr. nie próbuje konkurować z dziełem Johna Carpentera. Niemal od początku możemy zaobserwować stylizowanie obrazu na kino klasy B - od starego loga Uniwersalu, aż po ostatnią scenę pościgu za psem - przez co układanka oryginału z prequelem doskonale się komponuje. Reżyser nie wykorzystuje w znaczący sposób nowinek technicznych i tak dzięki zastosowaniu tandetnych i kiczowatych efektów specjalnych, odnosimy wrażenie, że obraz nakręcony został w latach 80. Niekwestionowaną zaletą produkcji jest utrzymanie charakterystycznego klimatu paranoicznej grozy i przytłaczającej atmosfery klaustrofobii. Szczególne wrażenie robi zaczerpnięta z oryginalnego filmu scena testów na człowieczeństwo. Niecierpliwie wyczekujemy rozwiązań, napięcie rośnie wraz z kolejną badaną osobą, w której stronę wycelowana jest lufa miotacza płomieni. Przez niemal całą projekcję odczuwalny jest mroczny klimat produkcji, zawarty w ciemnych i przytłaczających pomieszczeniach, nie przypadkowo również większość scen rozgrywa się nocą, kiedy bohaterowie są szczególnie bezbronni wobec czyhającego na ich życie potwora.

Ważnym elementem produkcji jest również niezwykłe oddanie niuansów - tu Norwegowie mówią po norwesku, tworząc dodatkowe uczucie niepewności oraz obawy przed spiskami przeciwko pozostałej części załogi. Żadna ze scen nie wydaje się być zbędna, przez co przywiązujemy uwagę do detali, które odegrają szczególną rolę w finale produkcji. Twórców należy docenić za to, iż nie ulegli pokusie wprowadzenia wątku miłosnego pomiędzy urodziwą panią doktor, a którymś z pozostałych członków ekipy. Naturalne jest bowiem, że bohaterowie walcząc o życie, nie myślą o romansach.

Trudno w kontekście „Coś” oceniać obsadę aktorską, która solidnie wykonała powierzone jej zadanie. Mary Elizabeth Winstead grająca amerykańską paleontolog jest bardziej męska niż ikona kina i pierwowzoru Kurt Russell, przyćmiewa go zarówno po pod względem aktorskim jak i ciekawszym, pozbawionym skrupułów działaniem w chwili zagrożenia bohatera. Aktorka w stonowany sposób kreuje postać barwną i intrygującą, pozbawioną przerysowania i histerii. Ciekawostką jest występ Joela Edgertona, który pełni jednak jedynie role statysty dla rozgrywających się wydarzeń.

Czy faktycznie, parafrazując słowa inżyniera Mamonia z kultowego „Rejsu”, „najbardziej lubimy filmy, które już znamy”? Nie od dziś zwolennikami tej teorii są producenci filmowi, serwując widzom kolejne wersje znanych już filmów. Rzadko jednak się zdarza, by współczesna wersja, nie tyle dorastała do poziomu oryginału, co pod wieloma aspektami przewyższała go. Matthijsowi Van Heijningenowi Jr. udało się odtworzyć pewien unikatowy klimat, pozwalający oglądać „Coś” z zapartych tchem, pomimo tego że od początku wiemy jaki los czeka bohaterów...
Dystrybutor
Premiera
16-12-2011 (Polska)
10-10-2011 (Świat)
Inne tytuły
Untitled The Thing Prequel
3,5
Ocena filmu
głosów: 2
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
swomma
Mikez
Radosław Sztaba