Miniatura plakatu filmu Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły

Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły

Pirates of the Caribbean: The Curse of the Black Pearl

2003 | USA | Akcja, Przygodowy, Komedia, Fantasy | 143 min

"Przeklęci piraci!"

Indianie, kowboje, piraci – takie stroje zdecydowanie przeważały wśród chłopców na balach przebierańców mojego dzieciństwa. Ja także uwielbiałem morskich rozbójników, których wówczas uważałem za bohaterów i nie pojmowałem, że w większości byli oni źli do szpiku kości. No bo jak nie polubić ciapowatych piratów-nieudaczników wiecznie dostających w kość od Asteriksa, czy też leniwych piratów-zawadiaków przedstawionych w kultowej grze komputerowej „The Secret Of Monkey Island”. Mając w pamięci te bardzo sympatyczne obrazki, z radością odebrałem fakt, iż powstaje piracka superprodukcja Jerry’ego Bruckheimera – producenta mającego w swoim dorobku wiele kasowych hitów. Ponoć idea nakręcenia „Piratów z Karaibów” powstała pod wpływem jednej z atrakcji Disneylandu, dzięki której można było „uczestniczyć” w niebezpiecznych morskich potyczkach. A jakie przygody przeżywają filmowi bohaterowie?

Do miasta Port Royal przybywa kapitan Jack Sparrow (RE-WE-LA-CYJ-NY Johnny Depp). Piraci nie są tu jednak mile widziani i wkrótce zostaje on skazany na stryczek, pomimo faktu, iż wcześniej uratował życie córki gubernatora, Elizabeth Swann (Keira Knightley). W czasie gdy Sparrow siedzi w areszcie, miasto zostaje zaatakowane przez załogę Czarnej Perły – statku siejącego postrach na karaibskich wodach. Piraci poszukują pewnej złotej monety, której potrzebują do zdjęcia ciążącej na nich klątwy. Okazuje się, iż ową monetę w dzieciństwie przypadkowo posiadła Elizabeth. Dziewczyna zostaje więc porwana. W ślad za nią wyrusza Will Turner (Orlando Bloom), miejscowy kowal, od dawna kochający się w córce gubernatora. Do pomocy potrzebuje jeszcze pirata z krwi i kości, czyli kapitana Sparrowa, którego uwalnia z więzienia. Niestety Will nie wie, jaka jest prawdziwa istota klątwy...

Film kosztował $140 mln, a zatem technicznie po prostu musiał prezentować się okazale. W opowieści o piratach bardzo znaczącą rolę odgrywają kostiumy, scenografia oraz charakteryzacja. Nie inaczej jest w tym przypadku, dzięki czemu naprawdę wczuwamy się w klimat pirackich przygód. Załoga Czarnej Perły stanowi widoczny kontrast dla reszty bohaterów, emanując brzydotą i brudem, ale zarazem jest tak przedstawiona, że nie budzi naszej niechęci. To ciekawy aspekt filmu, w którym jest wyraźny podział na dobro i zło, ale to zło okazuje się być... całkiem sympatyczne. W efekcie nie powinno dziwić, iż charakteryzacja „Piratów z Karaibów” była nominowana do Oscara.

Akademia przyznała nominację także za efekty specjalne. W filmie jest ich dużo, ale nie są przesadnie dominujące (może z wyjątkiem scen przedstawiających „kościstą” naturę piratów). Same walki na morzu robią dobre wrażenie, podobnie jak pojedynki na broń białą. Na szczęście jednak ich liczba pozostaje w rozsądnych proporcjach, dzięki czemu jest miejsce dla jednego z największych atutów filmu, czyli humoru. Tak, tak, jest go całkiem sporo i w większości przejawia się w dowcipnych dialogach (duży walor scenariusza), ale także w komizmie sytuacyjnym (np. widelec w drewnianym oku). Dzięki temu „Piraci” śmiało mogą uchodzić za komedię przygodową.

Nieco więcej miejsca należy poświęcić aktorstwu. O ile nie przepadam za Orlando Bloomem, tutaj jednak nie zagrał najgorzej. Choć jego bohater operował „oszałamiającą” liczbą dwóch-trzech min, ostatecznie postać Willa Turnera wypadła przyzwoicie.

Keira Knightley także zaprezentowała się z dobrej strony. Jest arystokratyczna i delikatna, a zarazem zdecydowana i buntownicza. I trzeba przyznać, że idealnie pasuje do Legolasa ;)
Następny w kolejce jest Geoffrey Rush. Aktor ten stworzył wspaniałą, wyrazistą postać kapitana Barbossy, która nie może pozostawić widzów obojętnymi. Wiemy, że to nikczemny, przebiegły pirat, ale jednocześnie spoglądamy na niego z nutką sympatii. I może nawet podświadomie pragniemy, by udało mu się spełnić marzenie polegające na ponownym delektowaniu się smakiem jabłka...?

O ile Rush wypadł świetnie, to co zatem powiedzieć o Deppie? Jego Jack Sparrow pewnie przejdzie do klasyki kina, gdyż ta postać przedstawiona jest NIEWIARYGODNIE! Gdy tylko pojawia się na ekranie, cała nasza uwaga skupia się właśnie na nim. Dzieje się tak nawet wówczas, gdy Sparrow znajduje się na dalszym planie, ponieważ bardzo często zabawnymi gestami niejako „komentuje” daną sytuację. Śmiało można stwierdzić, że Depp „kradnie” film pozostałym aktorom, ale co poradzić, skoro jego rola ociera się o geniusz! Ten chwiejny krok, te gesty, te miny, ten akcent – to wszystko trzeba zobaczyć. Słowem w pełni zasłużona nominacja do Oscara!

Czy zatem film ma jakieś wady? Jeśli tak, to dla mnie są one bardzo nieznaczne. Może w kilku momentach muzyka (autorstwa Klausa Badelta) nie rzuciła mnie na kolana, jednak po projekcji nuciłem sobie motyw przewodni, a więc to też stanowi plus dla „Piratów”. Ponadto scenariusz jest tak skonstruowany, że w filmie nie ma dłużyzn, a przeszło 2h mijają bardzo szybko, dostarczając pokaźnej dawki rozrywki. Polecam z czystym sumieniem zarówno wielbicielom morskich zbójów, jak i „zwykłym” zwolennikom kina przygodowego. Na pokład, szczury lądowe!
Reżyseria
Premiera
05-09-2003 (Polska)
28-06-2003 (Świat)
4,3
Ocena filmu
głosów: 47
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
teck
Kucharz