Miniatura plakatu filmu Powiedz to, Gabi

Powiedz to, Gabi

2003 | Polska | Dramat | 82 min

„A wszystko bzdura, bzdura jak mało która…”

Łukasz Kot | 28-04-2009

„A wszystko bzdura, bzdura jak mało która…”, tymi słowami piosenki Czesława Mozila miałem ochotę wyć przez większość czasu trwania filmu (gdzieś od 5 minuty do samego końca). Chyba jeszcze nigdy nie miałem ochoty wyłączyć filmu zaledwie po kilku pierwszych scenach, obejrzałem w całości jedynie dlatego, że chciałem napisać niniejszą recenzję, a może z nadzieją, że coś się wreszcie zmieni w tym filmie.

 

Natchnieniem dla Rolanda Rowińskiego musiała być „Panna Nikt” Andrzeja Wajdy i postanowił nakręcić coś jeszcze gorszego. Dla prawdziwych znawców kina mam dobrą wiadomość - w „Powiedz to, Gabi” widać nawiązania do surrealizmu Bunuela, bliskości śmierci rodem z Bergmana oraz wiary w przypadek jak u Kieślowskiego, a całość opowiedziana w sposób będący marną imitacją narracji tarantinowskiej. Niesamowite, że nikt nie wpadł na to wcześniej. Wycinając dłużyzny i niepotrzebne sceny, można by ten film skrócić przynajmniej o 20-30 minut (jak dużą część polskich produkcji ostatnich lat). Fabuła jest tak mało dynamiczna, że raczej nadaje się na spektakl Teatru TV.

Po powyższym kuble pomyj, czas na przybliżenie istoty tego obrazu. Tytułowa Gabi (Marta Chodorowska) to kilkunastoletnia dziewczyna, która zakochana jest w dużo od siebie starszym dziennikarzu (Andrzej Chyra), za to, że pięknie gra na saksofonie. Próbuje go uwieść na różne sposoby, nawet na habit zakonnicy. Dziewczyna odkrywa, że swoimi czynami wpływa na losy innych osób. Gabi to przebiegła, pochodząca z biednej, praskiej rodziny, wyzbyta wszelkich zasad złodziejka, ale posiadająca pełną szlachetność. Ciekawe, gdzie pan Rowiński znajduje takich wyjątkowych złodziejaszków.

Muzyki Grzegorza Piotrowskiego za wiele w filmie nie ma, jest tylko zagrany przez Borysa na saksofonie Hejnał Mariacki. Zupełnie do „Powiedz to, Gabi” nie pasuje powtarzająca się piosenka hip-hopowa Paktofoniki „Jestem Bogiem”. Może miało to wskazać widzowi, że robiąc cokolwiek, możemy niczym Bóg wpływać na innych? Zdjęcia Mariana Prokopa przyjemne dla oka, ale nie zostają w pamięci na dłużej.

Warto wyróżnić twórców filmu za zebranie mocnej obsady: Chyra, Globisz, Frycz, Cielecka, Jachiewicz, Kownacka, Szmigielówna, ale aktorzy w tym filmie jedynie występowali, nie błysnęli. Chyba nie mieli materiału, by pokazać swe umiejętności. Smaczkiem filmu jest to, że Piotr Najsztub zagrał mrocznego i cynicznego anioła stróża. Kolejnym elementem wartym pochwały jest realizacja dźwięku, nie trzeba gwałtownie przyciszać albo pogłaśniać telewizora w trakcie oglądania.

Jednak nawet najwybitniejsi reżyserowie mogą zazdrościć jednej rzeczy Rolandowi Rowińskiemu, mianowicie oglądalności. Niemal codziennie jego wyczyny podziwiają z zapartym tchem miliony Polaków. A to za sprawą serialu „M jak miłość”. Twórca może być dumny, że jego twórczość trafiła pod strzechy.

 

Gdybym mógł, to oceniłbym film na zero, ale muszę dać przynajmniej jedynkę. Nie muszę, bo chyba nie grozi to żadnemu widzowi, by obejrzał więcej niż kwadrans tego „dzieła” , ale sparafrazuję słowa Aleksandra Kwaśniewskiego: Widzowie! Nie podążajcie tą drogą i nie oglądajcie tego filmu!

Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
17-09-2003 (FPFF w Gdyni)
13-06-2003 (Polska)
1,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Marta Suchocka
Łukasz K.