Miniatura plakatu filmu Mechanik

Mechanik

El maquinista

2004 | Hiszpania | Dramat, Thriller | 102 min

Na pograniczu jawy i snu

Sylwia Nowak | 10-04-2010

Co bym zrobił, gdybym nie spał od roku? Co bym zrobił, gdyby moje ciało powoli znikało? Czy z godziny na godzinę, z minuty na minutę, z sekundy na sekundę traciłbym zmysły? A może to właśnie szaleństwo byłoby początkiem tej bezsenności i niezdrowego chudnięcia? Dokładnie te pytania zadajemy sobie oglądając hiszpański film Brada Andersona „Mechanik”.

Obraz z roku 2004 to historia Trevora Reznika, który nie zmrużył oka od ponad roku. Permanentne zmęczenie sprawia, że Trevor jest na skraju wycieńczenia fizycznego oraz załamania psychicznego. Bohater balansując na kruchej granicy rzeczywistości i szaleństwa, musi odpowiedzieć na pytanie z samoprzylepnej, żółtej karteczki - „Kim jesteś?”. 

Brad Anderson nie ukrywa swoich inspiracji. W ten sposób „Mechanik” łączy w sobie klimat twórczości Fiodora Dostojewskiego i Franza Kafki (ich książki znajdują się w mieszkaniu Reznika), filmów Davida Lyncha oraz twórczości reżyserów zaliczanych do młodszego pokolenia, Davida Finchera i Christiana Nolana. Obsesyjne poszukiwanie prawdy, która kryje się w najciemniejszych zakamarkach naszej świadomości; człowiek w pułapce własnego umysłu i pamięci; surrealizm rzeczywistości, realizm paranoi, to wszystko odnajdziemy w „Mechaniku”. Oprócz wyżej wspomnianych nawiązań historia Reznika to hołd złożony Alfredowi Hitchcockowi. Mistrzowskie operowanie pustą, co za tym idzie niepokojącą przestrzenią, doskonałe użycie głębi obrazu, korzystanie z chłodnych, przechodzących w szarość barw, przenikanie obrazu i wspaniała muzyka wzorowana na twórczości Bernarda Hermanna, który opracował ścieżki dźwiękowe do takich filmów mistrza grozy jak: „Psychoza”, „Zawrót głowy”, „Północ – północny zachód” przywodzą na myśl właśnie filmy Hitchcocka. Również ostatnia scena wzorowana jest na scenie z zakończenia jednego z filmów brytyjskiego reżysera (zgadniecie z którego?). Dzięki tym zabiegom „Mechanik” przypomina sposobem opowiadania klasyczne kino hollywoodzkie, do którego dodano odrobinę szaleństwa w postaci powracających motywów, obrazów déjà vu i leniwej narracji. 

Słów kilka o obsadzie. Drugi plan zostaje obsadzony doskonale. Wszyscy są odrobinę nierzeczywiści, nienaturalni, przerażający. Jakby za mgłą, jakby we śnie, w każdej chwili mogą zniknąć. Nie wymienię jednak nazwisk żadnego aktora drugiego planu, bo „Mechanik” to film jednego człowieka – Christiana Bale’a. To, co zrobił dla roli w „Mechaniku” przechodzi ludzkie wyobrażenie. Odtwórca Batmana schudł ponad 30 kilo. Na ekranie pojawia się tak naprawdę szkielet obciągnięty skórą Bale’a. Wystające łopatki, żebra, kręgosłup są tak naturalistyczne, że wywołują strach, niepokój i odrazę w jednym. Każdy oddech, gest, ruch Trevora przeżywamy tak samo boleśnie, jak sama postać. Nie chodzi tutaj tylko o niezdrową chudość bohatera. Zmęczona, trupia twarz Christiana Bale’a, jego niemal półprzytomne spojrzenie wyrażają w sobie tyle emocji i prawdy, że jego spokojna, introwertyczna gra jest jednym wielkim, cichym krzykiem, który każdy widz usłyszy i co ważniejsze poczuje. 

W obrazie Andersona ukazany zostaje fakt, iż koszmary nocne są częścią naszego życia. Jednak są lepszą alternatywą niż bezsenność. Ponieważ brak snu sprawia, że łatwiej dostrzegamy, że nasze życie także jest koszmarem. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić hiszpańskiego „Mechanika” i życzyć po seansie „spokojnego snu”.

Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
09-04-2005 (Polska)
18-01-2004 (Świat)
4,0
Ocena filmu
głosów: 7
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
benefis