Miniatura plakatu filmu Kowboje i obcy

Kowboje i obcy

Cowboys & Aliens

2011 | USA | Akcja, Sci-fi, Thriller, Western | 118 min

Dobry, zły i obcy

Na wielkich, bezkresnych preriach Dzikiego Zachodu znajdzie się miejsce dosłownie dla każdego. Filmowcy postanowili w stu procentach wykorzystać potencjał wolnej przestrzeni i importowali do małych, drewnianych miasteczek kogo tylko się dało. Western, niczym całe Stany Zjednoczone, stawał się gatunkiem multikulturowym. Bladolicy reżyserzy sprowadzili na ziemie Indian przybyszy z czterech stron świata. Dziki Zachód gościł już m. in. skośnookiego mistrza wschodnich sztuk walki z dalekiego Szanghaju („Kowboj z Szanghaju”), najemnych hitlerowców wprost z frontu („Płonące siodła”), a nawet samego wielkiego księcia rosyjskiego Aleksego Aleksandrowicza Romanowa („Maverick”). Czemu więc obco mieliby poczuć się tu… obcy.

Fabuła filmu nie jest zbyt skomplikowana. Pewien człowiek budzi się nagle pośrodku pustkowia i nic nie pamięta. Choć awanturniczym kowbojom po kilku kieliszkach whisky zdarza się to dosyć często, tym razem coś jest nie tak. Tajemnicza metalowa obręcz na ręce delikwenta nijak nie pasuje do westernowej poetyki. Zagadkowy nieznajomy trafia do małego miasteczka Absolution, w którym faktyczną władzę sprawuje pułkownik Dolarhyde. I jak to w klasycznym westernie, najpierw padają ostre słowa, potem padają strzały, a po chwili ktoś pada na ziemię. A gdy jest już po wszystkim, do akcji wkracza szeryf. Lecz nim konflikt rozgorzeje na dobre i padnie jeszcze więcej strzałów, niespodziewanie nad miasteczkiem pojawi się UFO i tym sposobem do westernu wedrze się science-fiction.

Tytuł filmu – „Kowboje i obcy”, choć bardzo prosty, jest zarazem bardzo trafny. Na ekranie cały czas widzimy bowiem albo tych pierwszych, albo tych drugich. A z każdym kolejnym strzałem jednych i drugich jest coraz mniej. W filmie zobaczymy w zasadzie wszystko, czego możemy oczekiwać od konwencji westernu – jest młody, tajemniczy twardziel znikąd (Daniel Craig), starszy, tajemniczy twardziel z trudną przeszłością (Harrison Ford), piękna i niebezpieczna kobieta, grupa bandziorów, wojowniczy Indianie i malownicze scenerie Dzikiego Zachodu. Ale na tym nie koniec, bo pojawienie się kosmitów powoduje nagłe wymieszanie się gatunków i nie wiemy, czy to nadal western, czy już „Gwiezdne wojny”. Choć taki miszmasz na pierwszy rzut oka wydaje się kolejną komercyjną głupotą, efekt jest całkiem fajny. Oryginalność i gatunkowa świeżość tej produkcji sprawia, że film ogląda się z dużą ciekawością. Rzadko kiedy możemy przecież zobaczyć, by do przedstawicieli obcej cywilizacji ktoś strzelał z łuków…

Dobrze, że producenci wykazali się odwagą godną głównego bohatera i postanowili zrealizować film. Już na starcie wiadomo było, że z takiego połączenia dwóch pozornie sprzecznym gatunków trudno będzie stworzyć coś mającego ręce i nogi człowieka, a nie tylko pokrętne odnóża i macki kosmity. Jednak to właśnie ta niepowtarzalność jest podstawowym plusem filmu i zapewnia dwie godziny porządnej rozrywki. Szkoda tylko, że obrazu nie zrealizowano z większym przymrużeniem oka. Niektóre sceny są za bardzo groteskowe, np. pewna zmarła pani wychodzi żywcem z ogniska, bo wcale nie jest panią, lecz kimś lub czymś z kosmosu. Odrobina humoru sprawiłaby, że film byłby odbierany z mniejszym uprzedzeniem i większym luzem. A tak mamy czasami wrażenie, że ktoś ma nas za ludzi na poziomie umysłowym zbliżonym do syna pułkownika Dolarhyde’a.  

Kreacja postaci także nieco odbiega nieco od typowego blockbustera. Craig i Ford doskonale pasują do odgrywanych przez siebie bohaterów i nawzajem się uzupełniają. Każdy z nich ma jakieś tajemnicze tło, ma jakąś ponurą historię do opowiedzenia. Łączy ich zaś wspólny, jasno określony cel. To czyni ich postacie wyrazistymi. Trudno tu oczywiście mówić o jakiejś pogłębionej psychologii, zawiłych osobowościach i skomplikowanych relacjach, ale jak na film tego typu i tak nie jest źle. Jeśli spojrzeć natomiast na samych kosmitów, to wyglądają trochę jak przerośnięte ropuchy. Ale czego można spodziewać się po kosmitach, którzy nie mogą sobie poradzić z bandą niepiśmiennych rewolwerowców i grupą dzikich Indian?

Choć film może wydawać się śmieszny i głupi, wcale taki nie jest. Każdy eksperyment wzbudza na początku poważne wątpliwości. Twórcy wlali w tym przypadku do jednej probówki dwa zupełnie różne roztwory i mocno potrząsnęli. Nie wybuchło. Powstała barwna, lekka i ładnie pachnąca mikstura, której smak trudno jednoznacznie opisać, bo nie ma go za bardzo do czego przyrównać. Mikstura, której chce się wypić więcej. 

Reżyseria
Dystrybutor
United International Pictures Sp. z o.o.
Premiera
26-08-2011 (Polska)
29-07-2011 (Świat)
2,8
Ocena filmu
głosów: 5
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
swomma
Mikez
Radosław Sztaba
ColeDunham