Miniatura plakatu filmu Millennium: Zamek z piasku, który runął

Millennium: Zamek z piasku, który runął

Luftslottet som sprängdes

2009 | Szwecja, Dania, Niemcy | Thriller | 148 min

Plan stworzenia dobrej ekranizacji, który runął

Światowa premiera trzeciej części cyklu „Millennium” zatytułowana „Zamek z piasku, który runął” odbyła się zaledwie dwa miesiące po swojej poprzedniczce. Z racji tego, że druga odsłona była marnym widowiskiem, tak szybkie wprowadzenie do kin zwieńczenia trylogii pozwalało mieć nadzieję na poprawienie nadszarpniętego wizerunku całości… bądź na totalne go pogrążenie. Choć recenzowany film do wybitnych nie należy, skłaniałbym się jednak do wyboru pierwszej ze wspominanych opcji.

Lisbeth Salander cudem uchodzi z życiem po tragicznej konfrontacji z ojcem. W czasie gdy dziewczyna odbywa długą rehabilitację w szpitalu, prokuratura przygotowuje się do procesu, którego werdykt – w zamierzeniu oskarżycieli – ma na celu ponowne umieszczenie jej w szpitalu dla umysłowo chorych. Salander ma przeciw sobie nie tylko organy ścigania, ale także tajną organizację, o istnieniu której nie wiedzą nawet najważniejsze osoby w państwie…

Pierwsza połowa filmu nie nastraja optymistycznie. Akcja rozgrywa się powoli, zdarzają się przestoje czy niepotrzebnie przeciągane zbyt długimi ujęciami zbędne sceny, wypełnione nic niewnoszącymi dialogami. Do tego o pomstę do nieba woła sposób realizacji scen zatrzymania Ronalda Niedermanna czy kradzieży torebki – amatorszczyzna! chciałoby się zakrzyknąć. I kiedy w umyśle widza zaczyna kiełkować myśl, że „Zamek z piasku, który runął” będzie najsłabszą częścią trylogii, poziom produkcji zaczyna się podnosić. Nagle okazuje się, że nie ma już potrzeby co chwilę spoglądać na zegarek, gdyż film Daniela Alfredsona staje się po prostu interesujący. Wreszcie sam proces, który w książce Stiega Larssona czytało się z zapartym tchem, tak tutaj ogląda się z przyjemnością, niecierpliwie oczekując ostatecznego rozstrzygnięcia. Poziom filmu nie jest zatem równy, ale w ogólnym rozrachunki wypada na plus.

Znacznie lepiej niż w poprzedniej części „Millennium” wypadła odtwórczyni głównej roli. Noomi Rapace wiernie oddała tu charakterystyczne dla książkowej Lisbeth nieobecne spojrzenia w próżnię, a w samej scenie procesu, upiornie ucharakteryzowana, była wreszcie taka, jaką sobie ją wyobrażała zapewne spora grupa czytelników sagi. I tylko pozostałych aktorów żal, gdyż poziom ich artystycznej ekspresji pozostawia wiele do życzenia.

Warto odnotować, że ze wszystkich odsłon filmowej trylogii, to właśnie „Zamek z piasku, który runął” jest najbliższy literackiemu odpowiednikowi. Rzecz jasna część wątków została pominięta, część skrócona, a część połączona w jeden, lecz całościowo to właśnie ta produkcja najlepiej oddaje ducha dzieła Larssona. Co więcej, nawet niektóre dialogi są tu identyczne, jak w książce!

Ekranizacja trylogii „Millennium” stoi na przeciętnym poziomie. Gdyby druga część była lepsza, całość zasłużyłaby na punkt więcej. A tak powstała seria, która w pamięci widza na długo zapewne nie zostanie.

3,0
Ocena filmu
głosów: 2
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
vaultdweller
Mikez