Miniatura plakatu filmu Żona na niby

Żona na niby

Just Go with It

2011 | USA | Komedia, Romans | 117 min

Komedia na niby

Sylwia Nowak | 29-06-2011

„Żona na niby” to kolejna komedia, w której Adam Sandler robi wszystko, by rozbawić nas do łez. Niestety ponosi sromotną porażkę. Fabuła przedstawia się następująco: niegdyś boleśnie skrzywdzony przez kobietę, wzięty chirurg plastyczny Patrick Maccabee (Adam Sandler) zmienia kobiety jak rękawiczki. Choć pani Maccabee nie istnieje, w podrywie pomaga mu ślubna obrączka, która jest lepem na piękne kobiety. Gdy Patrick spotyka, jak mniema, swoją drugą połówkę pomarańczy wszystko się komplikuje. Wybranka serca pragnie spotkać jego „żonę”, z którą ponoć się rozwodzi. W tej kryzysowej sytuacji chirurg prosi o pomoc swoją asystentkę Katherine Murphy (Jennifer Aniston) i jej dwójkę niesfornych dzieci, nieświadomy tego, że to dopiero początek jego problemów (zwłaszcza tych sercowych).


Nigdy nie pojmowałam sukcesu jaki odniósł Sandler jako komik i aktor. Choć humoru i rozbawiania ludzi uczył się w najlepszym możliwym miejscu („Saturday Night Live”) to dzielą go lata świetne od poziomu, jaki prezentowali wiele lat wcześniej w tym programie rozrywkowym Chevy Chase, Bill Murray, John Belushi, Dan Aykroyd czy Gilda Radner. Niestety Adam Sandler należy do tego pokolenia amerykańskich komików, którzy postawili w swojej karierze na toporny humor bez krzty polotu (i o dziwo im się udało). Taka też jest „Żona na niby”, w której gra główną rolę.


Przede wszystkim „Żona na niby” jest za długa. Dwie godziny to stanowczo za dużo na mdłe, mało wyraziste postacie oraz wyświechtaną fabułę, opartą na ogranych, romantycznych motywach (piętrzące się nieporozumienia, zamiana brzydkiego kaczątka w łabędzia, szukanie szczęścia choć ma się je obok). Zwłaszcza, gdy scenarzyści nie wykorzystują małego (ale jednak istniejącego) potencjału komediowego. Popsute zostały kompletnie sceny Sandlera, w których partnerują mu dzieci. Razi w nich sztuczność i nienaturalność. Prezentują bardzo wymuszone, wręcz na siłę serwowane poczucie humoru. Bailee Madison w roli rezolutnej Maggie o artystycznej duszy oraz Griffin Gluck jako Michael marzący o pływaniu z delfinami i spotkaniu z ojcem są słodcy i uroczy, jednak nie na tyle, żeby zatuszować nienaturalną manieryczność gry Sandlera. Zaprzepaszczono także w pełni dość zabawny temat pędu ku młodości i uzależnień od operacji plastycznych. Wypchanie poduszkami pupy, podniesiona brew lub nieproporcjonalne piersi to wszystko na co stać twórców „Żony na niby”. Nie jest to humor najwyższych lotów, raczej mieści się gdzieś na granicy żenady i prymitywizmu, zaś zupełne prostactwo osiąga w momencie scen ratowania owcy czy dźwigania kokosu pośladkami, w których widz naprawdę może się roześmiać, ale tylko z pożałowaniem nad poziomem żartów serwowanych nam przez reżysera Dennisa Dugana – twórcy tak znamienitych dzieł jak „Nie zadzieraj z fryzjerem” czy „Twarda laska”.


Co do obsady, to mogę tylko powtórzyć, że Sandler jest mało zabawny. To komik jednej miny (i to nie najlepszej). Na jego tle Jennifer Aniston wypada niesamowicie korzystnie - świeżo, ożywczo, z ikrą - choć w „Żonie na niby” nie ma wiele do zagrania. Ta czterdziestolatka raczej może pochwalić się tutaj świetnym ciałem (sceny w bikini oraz podczas tańca hula), niż talentem komediowym, który notabene posiada, co udowodniała przez 10 lat na planie serialu „Przyjaciele”. W roli epizodycznej pojawia się Nicole Kidman. Jej występ miał być bombą i wielką atrakcją, wyszedł kapiszon. Niestety Kidman, która niegdyś była znakomitą aktorką, po przedawkowaniu kwasu hialuronowego, czy Bóg wie czego, pozostaje grać w tendencyjnych produkcyjniakach, jakim jest bez wątpienia „Żona na niby”.


Na koniec stanowczo odradzam tę pseudokomedię, która prezentuje toporny humor, który ani razu szczerze nie rozbawia, a jedynie pozostawia niesmak po niskim poziomie żartów i tych słownych, jak i tych sytuacyjnych. Żona na niby jest niemiłosiernie wtórna i przewidywalna, a przez to także bardzo nudna. Dla kilku pięknych widoków (część akcji toczy się na Hawajach) i dla Jennifer Aniston naprawdę nie warto.
Reżyseria
Dystrybutor
United International Pictures Sp. z o.o.
Premiera
01-04-2011 (Polska)
09-02-2011 (Świat)
Inne tytuły
Holiday in Hawaii, Pretend Wife
3,5
Ocena filmu
głosów: 4
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
arcio
vaultdweller
mientus
Mikez
Radosław Sztaba
ColeDunham