Miniatura plakatu filmu Niebezpieczna metoda

Niebezpieczna metoda

A Dangerous Method

2011 | Wielka Brytania, Niemcy, Kanada, Szwajcaria | Dramat, Thriller | 99 min

Pacjentka i dwaj doktorzy

XVII | 07-11-2011
Jeśli nie wiesz, kim byli Sigmund Freud i Carl Gustav Jung, natychmiast przestań czytać tę recenzję i raczej nie wybieraj się do kina. W przeciwnym wypadku, zapraszam do lektury. Być może znajdziesz w niej odpowiedź na pytanie: czy warto?

Jeszcze w trakcie seansu regularnie zadawałem sobie pytanie: jak odebrałby ten film człowiek nie mający pojęcia o historii psychologii? Czy znalazłby w nim dla siebie cokolwiek ciekawego? Szczerze mówiąc, nie potrafię odpowiedzieć twierdząco. Jako zwyczajna biografia – film zawodzi. Nie dowiadujemy się z niego wiele o życiu żadnego z bohaterów, nie ma słowa o ich dzieciństwie i pochodzeniu, akcja urywa się całe lata przed pierwszą śmiercią i tak naprawdę trudno powiedzieć, by była to opowieść o jakiejkolwiek konkretnej osobie. Jako opis owej „niebezpiecznej terapii” znanej dziś pod nazwą psychoanalizy – film zawodzi. Nie dowiadujemy się z niego tak naprawdę nic konkretnego. A szkoda, bo nie byłoby trudno wpleść w scenariusz kilka zdań na ten temat. Być może dałoby się go sklasyfikować jako porządny romans czy melodramat o lekarzu wchodzącym w tzw. nieetyczną relację z pacjentką. Wtedy jednak postać Freuda i wątek jego trudnej przyjaźni z Jungiem jest zbędny, zaś sama fabuła kończy się w momencie dobranym najzupełniej losowo. Choć faktycznie w tej konwencji gatunkowej „Niebezpieczna metoda” sprawdza się najlepiej.

A film, gwoli ścisłości, opowiada o dwóch ważnych znajomościach Carla Gustava Junga, jednego z ojców psychoterapii: romansie z Sabine Spielrein i współpracy z Sigmuntem Freudem. Ta pierwsza trafia do niego jako pacjentka i zostaje obiektem ćwiczebnym dla nowej techniki, której stosowanie polecił mu korespondencyjnie ten drugi. Wkrótce metoda leczenia przez rozmowę zaczyna przynosić zaskakująco dobre wyniki, a Jung udaje się w pierwszą podróż do Wiednia i poznaje osobiście swojego przyszłego mentora. Jednocześnie znajomość z Sabiną powoli przestaje przypominać normalną relację terapeutyczną.

Na pewno nie należy brać zbyt serio materiałów promocyjnych filmu opowiadających o „odkrywaniu głęboko skrywanych tajemnic” czy odkryciach Junga zainspirowanych przez Sabinę. Nic podobnego na ekranie nie ma miejsca, a film traktuje psychoanalizę z dystansem i należnym profesjonalizmem. Nie jak tanią sensację, ale po prostu jak szkołę terapeutyczną, która w swoim czasie wywoływała spore oburzenie i opór, ale niczym specjalnym na tle innych wynalazków ówczesnej psychiatrii się nie wyróżniała. Panowie psychiatrzy toczą zresztą spory o szczegóły metody, ale nie mają one posmaku łamania kodu Leonarda. Ot, dwaj lekarze przy pracy. I dobrze.

Na pewno też przedstawianie na plakatach na pierwszym planie Keiry Knightley nie ma merytorycznego uzasadnienia. Owszem, ozdobnikiem jest wcale udanym, ale nie powala jako aktorka i nie jest główną osobą tego dramatu, w każdym razie nie bardziej niż Jung i Freud. Z kolei panowie Fassbender i Mortensen sprawdzają się znakomicie. Jakkolwiek mogliby być bardziej podobni do „prawdziwych” ojców psychoanalizy, to w role wchodzą świetnie i budują zapadające w pamięć kreacje. Zwłaszcza Mortensen doskonale wydobywa z Freuda to, za co za życia był tak często krytykowany: jego megalomanię, neurotyczne kompleksy i osobowość guru pseudonaukowej sekty. Kto czytał zapisy wykładów Freuda, ten bez trudu rozpozna ich pouczający, paternalistyczny ton w kwestiach wypowiadanych na ekranie. Majstersztyk.

No i oczywiście scenografia. Domy Freuda i Junga wyglądają jakby odtworzono je na podstawie starych fotografii z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Niektóre zbliżenia czy najazdy kamery są wręcz obliczone na pochwalenie się kolejnym cudownym rekwizytem – moim faworytem pozostaje legendarna kozetka Freuda. Widać też, że twórcy filmu odrobili lekcje i nie popełniają typowych szkolnych gaf – takie szczegóły jak Jung siedzący za plecami pacjentki a nie w polu jej widzenia czy dokładnie odtworzona rozmowa o snach należy zapisać zdecydowanie na plus. Niby to oczywiste, że wypada tak to robić, ale jakoś ostatnio nie wszystkim się chce.

Ogólnie rzecz biorąc, film zrobiony sympatycznie i profesjonalnie, ale nie do końca wiadomo po co. Cieszy drobiazgami i dopracowaną formą, ale na poziomie treści czegoś istotnego tu zabrakło. Można się wybrać, ale zdecydowanie nie trzeba. Dla osoby zainteresowanej tematem największą gratką pozostaje możliwość popatrzenia na ożywione na ekranie legendy psychoterapii. Dla wszystkich pozostałych – chyba tylko wątek miłosny będzie miał jakiś sens. Dużo zmarnowanego potencjału.
Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
02-09-2011 (Festiwal Filmowy w Wenecji)
04-11-2011 (Polska)
30-09-2011 (Świat)
Inne tytuły
The Talking Cure
2,8
Ocena filmu
głosów: 4
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
arcio
vaultdweller
Mikez
Radosław Sztaba
ColeDunham