Miniatura plakatu filmu Violette

Violette

2013 | Francja, Belgia | Biograficzny, Dramat | 132 min

Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne tworzą historię

Anna Szczesiak | 07-08-2014
„Violette” Martina Provosta to fascynujący film o fascynującej postaci. Jest to zdecydowanie kino kobiece, ale widziane męskim okiem. Osobiście jednak uważam, że film jest zdecydowanie za długi - trwa 2 godz. i 10 min. - i choć piękny, nie zaszkodziłoby mu przycięcie.

Na pewno ogromny nacisk w filmie „Violette” położony został na stronę wizualną. Wszystko dopracowane jest do ostatniego szczegółu - oglądanie tego filmu to wręcz zmysłowe przeżycie. Barwna scenografia i kostiumy dopełnione znakomitymi zdjęciami Yves'a  Cape, nawet dźwięk - jak wyeksponowanie szelestu przewracanych kartek książki. To wszystko sprawia, że rzeczywistość filmowa wręcz się materializuje na naszych oczach. Natomiast mam zastrzeżenia do samej treści.

Film jest bardzo dobrze dynamicznie zmontowany i choć w samej historii niewiele się dzieje to ekspresja eksponowania zwykłych czynności czyni ten film bardzo pasjonującym. Bo i sama bohaterka Violette Leduc znakomicie zagrana przez Emmanuelle Devoc to kobieta pełna życiowej pasji, a jednocześnie przez życie odtrącona. Jest postacią niewygodną, jest krzykiem, którego nie można zdławić, jest odszczepieńcem, którego nie można zrozumieć, a jednak jej sposób życia także może wydać owoce. Poprzez wewnętrzny ból wydobywa z siebie słowa, które stają się dla niej odtrutką i przynoszą realne zmiany w prawdziwym życiu. Przechodząc przez własne niezrozumienie zaczyna w niewyjaśniony sposób rozumieć. Rozpaczliwie pragnąca miłości - jednocześnie ją odstrasza, bo nie potrafi pozostać neutralną i za wszelką cenę chce być ważna dla kogoś - co w rezultacie ma skutek odwrotny. Dusi się we własnej emocjonalności, która jest jak ogród pełen egzotycznych kwiatów, gdzie już nie ma miejsca dla nikogo.

„Violette” to portret artystki, która przez sztukę odnalazła sens swojego istnienia. Film przywołuje mi na myśl takie dzieło jak „Anioł przy moim stole” Jane Campion, w którym także pokazana jest historia pisarki odrzuconej przez życie i odnajdującej się poprzez pisarstwo. Myślę, że to nie tylko dotyczy kobiet, ale artystów w ogóle. Co znakomicie oddaje odpowiedź na pytanie postawione reżyserowi Martinowi Provost. - Dlaczego tak mało wiemy o Violette Leduc? „Nie istnieje odpowiedź , dlaczego artyści zapadają w nicość. Prawdziwe pytanie, które musimy sobie zadać, to dlaczego z niej powracają? Dlaczego wróciła ona? Odpowiedź leży w naszym społeczeństwie - w jego potrzebach, w pragnieniu odkrywania artystów z przeszłości. Oni wciąż mają nam coś do powiedzenia. Udział Violette w ruchu wyzwolenia kobiet, dążenia do równouprawnienia, przyczynia się do jej powrotu w społecznej świadomości”.

To dziwne, bo choć film „Violette” nie opowiada optymistycznej historii - to jego wydźwięk jest jak najbardziej optymistyczny. Każde nawet najbardziej beznadziejne ludzkie istnienie ma sens. To film o brzydkim kaczątku, które nigdy nie stało się łabędziem. Ten piękny francuski film przepełniony niezwykle ciepłym i barwnym klimatem jest pozycją, dla której warto poświęcić te przeszło dwie godziny.
Reżyseria
Dystrybutor
Aurora Films
Premiera
06-09-2013 (Festiwal Filmowy w Toronto)
15-08-2014 (Polska)
06-11-2013 (Świat)
4,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

vaultdweller
Agnieszka Janczyk