Grown Ups 2
2013 | USA | Komedia | 101 min
Trzy lata temu na ekrany kin wszedł film pod tytułem „Duże dzieci”. Dobra obsada, śmieszne sceny i dialogi, ukryte drugie dno. Coś, z czym warto było się zaznajomić. Film mi się spodobał, może nie był najlepszą komedią, jaką widziałam, ale uplasował się wysoko. W tym roku weszła druga część dzieła – „Jeszcze większe dzieci”.
Dzieci dorastają – zaczynają podejmować własne decyzje,
zakochiwać się, szukać własnej ścieżki. Temu wszystkiemu przygląda się czwórka
głównych bohaterów filmu – Lenny, Eric, Marcus i Kurt. Zwłaszcza, że ten trzeci
znowu dowiaduje się o tym, iż ma… dziecko. Co wyniknie z tej niespodziewanej
wiadomości?
„Jeszcze większe dzieci” może nie są jeszcze śmieszniejszym filmem i w moim odczuciu plasują się niżej niż ich poprzednik, jednak nadal to dobra (choć miejscami niesmaczna, ale tak właśnie miało być) komedia o kochającej rodzinie zmagającej się z problemami dnia codziennego. Owszem, te problemy są wyolbrzymione. Owszem, twórcy produkcji wpakowali do jednego filmu mnóstwo dziwnych i niespotykanych sytuacji, ale właśnie dzięki temu to dzieło jest takie śmieszne.
Tym, co stanowi największy plus filmu, jest obsada. Produkcja została skierowana zarówno do osób, które znają pierwszą część, jak i pragnie przyciągnąć przed ekrany dzieciaki. Dlaczego? Do tego przedsięwzięcia zaangażowano bowiem sporo gwiazd Disneya. Cameron Boyce, China Anne McClain, czy David Henrie. Do tego w filmie zagrał jeszcze ulubieniec miłośników sagi „Zmierzch” – Taylor Lautner. I trzeba przyznać, że dzieciaki się postarały. Wprawdzie, jak dla mnie, za dużo gwiazdeczek Disneya w jednym filmie, ale i tak nie mogę im odmówić tego, że potrafią grać.
Film jest zabawny. Może nie tak jak pierwowzór, ale i tak widz śmieje się przez większość produkcji. Dobrym rozwiązaniem okazało się zestawienie dwóch różnych pokoleń. Sam pomysł wprowadził do filmu nowy wątek – rywalizacji. Wprawdzie uważam, że przedstawienie problemu jest mocno naciągane, ale pokazanie dwóch światów, dwóch odrębnych sposobów myślenia i wartości wprowadza do produkcji drugie dno.
Jeżeli ktoś myśli, że komedie służą tylko rozrywce, myli się. Przykładem są właśnie „Jeszcze większe dzieci”. Za zasłoną śmiechu została ukryta pewna prawda – rodzina jest najważniejsza. Główni bohaterowie filmu wielokrotnie pokazują, że to właśnie bliscy, nieważne czy to rodzina, przyjaciele, czy sąsiedzi, są dla nich ważni. W momencie kulminacyjnym filmu cała społeczność, mimo różnic między nimi, łączy się, zaczyna działać razem.
W filmie poruszono również kwestię tak popularnego w Ameryce (choć nie tylko) prześladowania w szkole. Wprawdzie nie stanowi ona motywu przewodniego produkcji, ale pokazuje prawa rządzące relacjami słabszy-silniejszy.
Jedno jest pewne, jeżeli komuś podobała się pierwsza część, ten nie rozczaruje się drugą. Gdy ktoś nie zaznajomił się z tą komedią, nadarzyła się okazja do nadrobienia zaległości. Warto obejrzeć ten film i zobaczyć, jak życie w rodzinie może być zaskakujące.