Miniatura plakatu filmu Gang dzikich wieprzy

Gang dzikich wieprzy

Wild Hogs

2007 | USA | Przygodowy, Komedia | 99 min

Wieprze na harleyach

Mimo iż pogoda zdaje się mówić co innego, lato (przynajmniej według kalendarza) mamy w pełni, a w kinach tradycyjnie gości „sezon ogórkowy”, który jest wręcz wymarzoną porą na lekką, zabawną i mało inteligentną komedię. „Gang dzikich wieprzy” taką komedią niewątpliwie jest, ale ponadto wyróżnia się dobrą obsadą, która rozbudza apetyt na całkiem niezłą rozrywkę. Na szczęście w tym przypadku apetyt zostaje zaspokojony. Oczywiście pod warunkiem, że nie nastawiamy się na rzecz ambitną i na tzw. wysokim poziomie.

Woody (John Travolta), Doug (Tim Allen), Bobby (Martin Lawrence) i Dudley (William H. Macy) to starzy przyjaciele, których dotyka kryzys wieku średniego. Ich życia nie do końca ułożyły się tak, jakby tego chcieli, a z młodzieńczych fantazji pozostały im cotygodniowe przejażdżki na motocyklach. Pewnego dnia zdobywają się na coś więcej – długą podróż w nieznane bez sprecyzowanego planu, ot gdzie harleye poniosą. Ucieczka od codzienności staje się przygodą ich życia, gdy na swojej drodze spotykają owiany złą sławą motocyklowy gang Del Fuego, któremu przewodzi groźny Jack (Ray Liotta).

Reżyser Walt Becker jest znawcą jednośladów, a dodatkowo niegdyś jego ojciec odbył podobną podróż jak bohaterowie filmu. To wszystko sprawiło, że bardzo zaangażował się w pracę nad obrazem, w którym istotnym elementem są potężne harleye. Mimo iż momentami na ekranie pojawiają się ich dziesiątki, to jednak stanowią jedynie ozdobnik, a uwaga widza skupia się raczej na aktorach, co należy uznać za plus. I choć to na pewno nie są najlepsze kreacje w ich dorobku, to jednak należy przyznać, że ogląda się ich perypetie bardzo przyjemnie. Nieśmiały Macy, ciapowaty Lawrence, zblazowany Allen, cwaniakowaty Travolta i (niemal tradycyjnie) psychiczny Liotta – to mieszanka może nie wybuchowa, ale całkiem interesująca. Ponadto nie można oprzeć się wrażeniu, iż twórcy puszczają do widza oko, chociażby w kilku scenach autoparodii, jak np. śpiewający i uczący tańca Travolta, czy epizodyczny występ Petera Fondy (Wyatt z „Easy Ridera”).

Humor w „Gangu dzikich wieprzy” nie jest zbyt wyszukany, a także nie zaskakuje niczym nowym. O ile początek niezbyt przypadł mi do gustu (słabe dialogi), to od momentu wyruszenia bohaterów w trasę było już lepiej. Oczywiście cała historia jest bardzo przewidywalna, ale za to skutecznie pozwala wyłączyć myślenie i zrelaksować się, co jest dużą gratką dla widzów gustujących w tego typu filmach.

Ciekawostką jest, iż kobiety przedstawione zostały jako jednostki silniejsze od mężczyzn w codziennej egzystencji (żona Douga uważa go za fajtłapę, ustala mu dietę i ciągle troszczy się, by nie zrobił sobie krzywdy, zaś wybranka Bobby’ego sama utrzymuje rodzinę, aż w końcu rozkazuje mężowi powrót do niezbyt lubianej przez niego pracy). Płeć piękna jest także zadowolona z życia, potrafi się w nim realizować, a mężczyźni z kolei są ich przeciwieństwem – bez ikry, bez ambicji, bez wyrazu. Jest to zabieg o tyle zaskakujący, gdyż reżyser i scenarzysta to przecież mężczyźni. No, chyba że też pantoflarze... ;)

„Gang dzikich wieprzy” z pewnością długo nie pozostanie w pamięci widzów, ale jako jednorazowa przygoda sprawdza się znakomicie. Jeśli komuś nie przeszkadzają homoseksualne insynuacje w dowcipach oraz generalnie humor prosty i niezbyt wysokich lotów, to powinien z seansu być zadowolony. Całość okraszona została ładnymi plenerami Nowego Meksyku i hardrockową klasyką. Na leniwy letni wieczór w sam raz.
Reżyseria
Premiera
13-07-2007 (Polska)
27-02-2007 (Świat)
3,5
Ocena filmu
głosów: 24
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
arcio
MiLk
vaultdweller
MovieFreak
swomma
króliczku
teck
lysywujta
Art
Kucharz