Miniatura plakatu filmu 28 dni później

28 dni później

28 Days Later...

2002 | Anglia | Horror, Sci-fi, Thriller | 113 min

Przestroga dla wyjeżdżających do pracy w Anglii

    Na samym początku nasuwa się pytanie, czy mamy do czynienia z kopią „Żywych Trupów” skrzyżowaną z „Resident Evil”? Wszystko na to wskazuje – znów wirus rozprzestrzeniający się w mgnieniu oka, znów krwiożercze hordy zarażonych, znów garstka ludzi walcząca o przetrwanie. A jednak film Danny’ego Boyle’a („Trainspotting”, „Niebiańska plaża”) trudno posądzić o ślepe naśladownictwo. Jeśli już, to o inspirowanie się w/w produkcjami.
    Fabuła „28 dni później” nie jest skomplikowana. Do londyńskiego laboratorium włamuje się grupa bojowników o prawa zwierząt. Ich celem jest uwolnienie małp poddawanych eksperymentom medycznym. Nie wiedzą jednak, że zwierzęta zarażone są niezwykle groźnym wirusem Furii, który rozprzestrzenia się przez krew i ślinę. Co więcej, działanie wirusa jest błyskawiczne - wystarczy, że upłynie ok. 20 sekund od kontaktu, by zarazić kolejną osobę. Gdy bojownicy dowiadują się o tym, jest już za późno...
Następnie akcja przenosi się o 28 dni później. W szpitalu ze śpiączki budzi się Jim (Cillian Murphy), kurier rowerowy, który został potrącony przez samochód. Ze zdziwieniem spostrzega, że w budynku nie ma żywej duszy. Po chwili przekonuje się, że również całe miasto jest wyludnione. Kompletnie nic z tego nie rozumiejąc porusza się pustymi ulicami Londynu, aż w końcu spotyka pierwszych zarażonych. Z opresji wychodzi cało dzięki Selenie i Markowi, którzy następnie informują go o wszystkim, co się wydarzyło. Jimowi nie pozostaje nic innego, jak trzymać się blisko nich. Niestety wkrótce Mark ginie, po czym Jim i Selena spotykają Franka oraz jego córkę Hannah. Cała czwórka postanawia wyruszyć w okolice Manchesteru, gdzie stacjonuje ponoć oddział żołnierzy. Tylko czy akurat tam powinni szukać pomocy...?
    Jak widać, pomysł nie jest odkrywczy, czy też specjalnie ambitny (zresztą nie to było raczej zamiarem twórców). Plusów szukałbym gdzie indziej. Duże wrażenie robi scenografia pustego Londynu, co z kolei nadaje specyficznego klimatu, który sprawia, że ani przez chwilę nie sposób pomylić „28 dni później” z produkcją hollywoodzką. W filmie znajdziemy także próbkę brytyjskiego humoru (m.in. scena zakupów), przez co nie traktujemy tego obrazu śmiertelnie poważnie (i bardzo dobrze!). A sama akcja? Z początku jest szybka, później zwalnia, by następnie (wraz z pojawianiem się zarażonych) znów ruszyć z kopyta. I taka konstrukcja utrzymuje się przez cały film. W spokojniejszych fragmentach mamy zaś próbę zgłębienia psychologii postaci, ich marzeń, planów, postaw życiowych. Dzięki temu lepiej ich poznajemy i stają się nam nieco bliżsi. 
    Warto zaznaczyć, że w filmie Boyle’a zarażeni to nie żadne zombie, tylko „zwykli” ludzie. Wirus Furii czyni ich krwiożerczymi postaciami, u których ujawniają się zwierzęce instynkty. Ciekawe jest też to, że poruszają się oni niezwykle szybko i zwinnie, co także odróżnia ich od znanych nam żywych trupów.
    Nieźle prezentuje się też ścieżka dźwiękowa (głównie John Murphy, ale też m.in. Godspeed You Black Emperor, Brian Eno) świetnie podkreślająca nastrój, zwłaszcza w scenie spaceru przez puste miasto, jak i w kulminacyjnym momencie filmu.
    Co zaś z aktorstwem? Jest poprawne, ale bez rewelacji (choć w końcówce Cillian Murphy wzniósł się chyba na swój najwyższy poziom). Budzącą sympatię kreację stworzył Brendan Gleeson jako Frank, ciekawie wypadła także Naomie Harris (Selena) – z jednej strony twarda i waleczna, z drugiej wrażliwa i kobieca (choć w „Po zachodzie słońca” wyglądała o wiele ładniej). 
    Tyle plusów, co zaś z minusami? Oprócz wspomnianej wyżej płytkiej fabuły, kiepsko prezentuje się też montaż scen walki, podczas których często nie wiemy, co się dzieje na ekranie. Na szczęście ujęcia te nie trwają długo (może z wyjątkiem finałowej potyczki, która mimo wszystko najbardziej przypadła mi do gustu – ta muzyka!).
    Zatem jaki jest to właściwie film? Dobry, kiepski? Powiedziałbym, że niezły, stanowiący ciekawą alternatywę dla podobnych hollywoodzkich produkcji. Można się przyczepić, że mało tu straszenia widza (bo to, bądź co bądź, horror), ale klimat całości to rekompensuje. Tak więc, jeśli podejść do tego filmu bez wielkich oczekiwań, może się on spodobać. Tak, jak niżej podpisanemu.

Reżyseria
Dystrybutor
Syrena EG
Premiera
18-01-2003 (Festiwal Filmowy w Sundance)
30-05-2003 (Polska)
01-11-2002 (Świat)
3,6
Ocena filmu
głosów: 19
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
swomma
Gumi
Kucharz